Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki

Dane z książek Sapkowskiego[]

– Ile teraz płaci się rocznie czesnego w szkole w Aretuzie?
Ciri nadstawiła uszu.
– Tysiąc dwieście novigradzkich koron – powiedział Giancardi. – Dla nowej adeptki dochodzi immatrykulacja, coś koło dwustu.
– Podrożało, cholera.
– Wszystko podrożało. Adeptkom niczego się nie żałuje, żyją w Aretuzie jak królewny. A z nich żyje połowa miasta, krawcy, szewcy, cukiernicy, dostawcy...

Czas pogardy

– A tam gdzie te śliczne krużganki i mostki? I ogrody? Jak to się trzyma skały, że nie spadnie... Co to za pałac?
– To właśnie Aretuza, o którą pytałaś. Tam znajduje się słynna szkoła dla młodych czarodziejek.

Czas pogardy

Przeklęci więc są czarownicy i bliski jest dzień gniewu, w którym ogień z niebios zniszczy ich plugawą wyspę! Runą wówczas mury Loxii, Aretuzy i Garstangu, za którymi właśnie zbierają się ci poganie, by swe knowania obmyślać! Runą te mury...

Czas pogardy

A gdy nadszedł wieczór, wiedźmin i Yennefer dołączyli do kolorowego orszaku zmierzającego do Aretuzy – pałacu, w którym miał odbyć się bankiet. I teraz, w Aretuzie, Geralt dziwił się i przeżywał zaskoczenia, choć obiecywał sobie, że niczemu się nie będzie i nie da się niczym zaskoczyć.

Czas pogardy

Olbrzymia centralna sala pałacu zbudowana była w kształcie litery "T". Dłuższy bok miał okna, wąskie i nieprawdopodobnie wysokie, sięgające niemal pod wsparte kolumnami sklepienie. Sklepienie też było wysoko. Tak wysoko, że trudno było rozeznać detale zdobiących je fresków, w tym zwłaszcza płeć golasów stanowiących najliczniej powtarzający się motyw malowideł. W oknach były witraże, które musiały kosztować prawdziwą fortunę, ale mimo tego w halli wyraźnie czuło się przeciąg. Geralt dziwił się, że świece nie gasną, ale po dokładniejszej obserwacji przestał się dziwić. Kandelabry były magiczne, a może nawet iluzoryczne. Światła w każdym razie dawały sporo, nieporównywalnie więcej niż świece.
Gdy weszli, wewnątrz bawiła się już dobra setka ludzi. Sala, jak ocenił wiedźmin, mogła pomieścić co najmniej trzykrotnie więcej, nawet wtedy, jeśli pośrodku, jak kazał zwyczaj, ustawiono by stoły w podkowę. Ale tradycyjnej podkowy nie było. Wyglądało ma to, że ucztować będzie się na stojąco, wytrwale wędrując wzdłuż ścian ozdobionych arrasami, girlandami i ustawiono rzędy długich stolików.

Czas pogardy

W dole szumiało morze, wyspa Thanedd stała wśród białej piany przyboju. Fale rozbijały się o mury Loxii znajdującej się dokładnie pod nimi. Loxia skrzyła się od świateł, podobnie jak Aretuza. Górujący nad nimi kamienny blok Garstangu był natomiast czarny i wymarły.

Czas pogardy

– Te budowle są w ruinie. Wilgoć, abrazja, silne wiatry, sól w powietrzu, to wszystko fatalnie wpływa na mury. Remont zbyt drogo by kosztował, więc korzystamy z iluzji. (...) Czarodziej poruszył ręką i taras znikł. Stali nad przepaścią, nad otchłanią najeżoną w dole sterczącymi z piany zębami skał. Stali na wąziutkim pasie ciemnych płyt, rozpiętym niby trapez między gankiem Aretuzy a podtrzymującym taras filarem.

Czas pogardy

Advertisement