- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego[]
– Próchno i rodzaj mchu. To rośnie tylko tutaj, w Brokilonie. I tylko one wiedzą, jak to wszystko razem spleść, by świeciło. Dziękuję ci, Fauve.
Driada nie odpowiedziała, ale i nie odeszła. Przykucnęła obok. Jej czoło przepasywał wianek, długie włosy spadały na ramiona. W świetle włosy wyglądały na zielone, a może i naprawdę takie były. Jaskier wiedział, że włosy driad miewały najdziwaczniejsze barwy.
– Taedh – powiedziała melodyjnie, unosząc na trubadura oczy błyszczące w drobnej twarzy przeciętej skośnie dwoma równoległymi ciemnymi pasami maskującego malunku. – Ess've vort shaente aen Ettariel? Shaente a'vean vort?
– Nie... Może później – odpowiedział grzecznie, starannie dobierając słowa Starszej Mowy. Driada westchnęła, pochyliła się, delikatnie pogładziła gryf leżącej obok lutni, wstała sprężyście. Jaskier patrzył za nią, gdy odchodziła w las, ku innym, których cienie chwiejnie majaczyły w niewyraźnym blasku zielonych latarenek.
Na skraju lasu czekała na nich samotna draida. Jaskier poznał ją od razu – to była ta o zielonkawych włosach, która nocą przyniosła im światło i chciała go nakłonić do dalszego śpiewania. Driada uniosła dłoń, nakazując im zatrzymać się. W drugiej ręce miała łuk ze strzałą na cięciwie.
Wiedźmin zatoczył się, oparł o cedr, usiadł ciężko przy pniu. Milva odskoczyła, przerażona bladością, która nagle pokryła mu twarz.
– Aglaïs! Sirssa! Fauve! Do mnie, żywo! Zaraza, na umieranie mu się chyba zebrało! Hej, ty!
– Nie wołaj ich... Nic mi nie jest – Mów. Chcę wiedzieć...