- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego
- Powiedziałaś kiedyś, a ja zapamiętałam - rzekła, nie odwracając się - że magii nie powinny dzielić żadne granice. Że dobro magii powinno być dobrem najwyższym, stojącym ponad wszelkiego typu podziałami. Że przydałoby się coś w rodzaju... sekretnej organizacji... Coś w rodzaju konwentu lub loży...
- Jestem gotowa - przerwała kilkusekundowe milczenie Fringilla Vigo, nilfgaardzka czarodziejka. - Jestem zdecydowana i gotowa przystąpić. Dziękuję za zaufanie i za wyróżnienie. Kiedy i gdzie odbędzie się zebranie owej loży, moja pełna zagadek i tajemnic przyjaciółko?
– Nie dziwię się. Ja jednak mam dobrą pamięć do twarzy i sylwetek. Widziałam cię ze wzgórza Sodden.
– A zatem nie może być mowy o pomyłce – Fringilla Vigo dumnie uniosła głowę, powiodła oczami po wszystkich. – Byłam pod wzgórzem Sodden.
I Fringilli Vigo, tej młodszej, sympatycznej, naturalnie wdzięcznej i skromnie eleganckiej, o zielonych oczach i włosach czarnych jak włosy Yennefer, ale mniej bujnych, krócej ostrzyżonych i gładko zaczesanych.
Druga kobieta dorównywała pierwszej wzrostem. Miała na wargach identycznego koloru pomadkę. I tu podobieństwa się kończyły. Ta druga na krótko obciętych czarnych włosach nosiła siatkową czapeczkę, z przodu przechodzącą w sięgającą czubka małego noska woalkę. Kwietny motyw woalki nie maskował pięknych, błyszczących, mocno podkreślonych zielonym cieniem oczu. Taki sam kwietny woal przykrywał skromniutki dekolt czarnej sukni z długimi rękawami, w kilku pozornie tylko przypadkowych miejscach usianej rozpryśniętym rzucikiem szafirków, akwamarynów, kryształów górskich i złotych ażurowych gwiazd.
– Jej oficjalny tytuł brzmi: „Czcigodna" – pouczył poważnie szambelan. – Ale zwracanie się per „Pani" jest dopuszczalne. Jest to familiantka księżnej, a zwie się Fringilla Vigo.
Geralt wziął Fringillę na ręce, a ona dość ochoczo objęła go za szyję. Pachniała nieuchwytnie ambrą i różami. I kobiecością. Była ciepła, a ciepło to przenikało jak grot. Była miękka, a miękkość ta parzyła i drażniła palce.