Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki
Plik:Gwint-menno.PNG

Karta do gwinta przedstawiająca Menno

Menno Coehoorn - Nilfgaardzki marszałek polny, namiestnik Cintry za czasów Emhyra var Emreisa. Dowodził Grupą Armii "Środek" w czasie II Wojny Nilfgaardu z Nordlingami, w Dol Angra, pod Aldersbergiem oraz pod Starymi Pupami/Brenną. Emhyr darzył go dużym zaufaniem. Bitwę przegrał z powodu niekompetencji zwiadu, który nie wykrył Nordlinckiego odwodu w postaci wojsk wojewody Bronibora oraz Blenckerta. Umarł zabity strzałem z kuszy przez jednego z krasnoludów.

Wzmianka: Menno Coehoorn

Dane z książek Sapkowskiego

Marszałek Menno Coehoorn, namiestnik Prowincji Cintra i przyszły głównodowodzący armią z Dol Angra, poderwał głowę, wyprężył się z ręką na głowicy miecza.

Krew elfów

– Kierunek głównego uderzenia to oczywiście Temeria. Rubież rzeki Pontar, linia Novigrad – Wyzima – Ellander. Uderza grupa armii „Środek", pod dowództwem Menno Coehoorna.

Wieża Jaskółki

Mając na flance desanty piratów z Skellige, od czoła ofensywę Nordlingów z Cidaris, a na tyłach rebelię, de Wett zaplątał się w bezładne walki, ponosząc klęskę za klęską. Tym samym opóźniał ofensywę Grupy Armii "Środek" - miast, jak ustalono, wiązać skrzydło Nordlingów, grupa "Verden" wiązała Menno Coehoorna.

Pani Jeziora

– Rozkaz! Powodem, dla którego marszałek polny Menno Coehoorn zdecydował dokonać
manewru i szybkiego marszu na zachód, były raporty zwiadu donoszące, że armia
Nordlingów idzie z odsieczą oblężonej twierdzy Mayena. Marszałek postanowił zastąpić
Nordlingom drogę i zmusić ich do rozstrzygającej bitwy. W tym celu rozdzielił siły Grupy
Armii "Środek". Część sił zostawił pod Mayeną, z resztą sił szybkim marszem ruszył...

(...)
Marszałek polny Coehoorn miał pod swą komendą dwie armie: IV Armię Konną, dowodzoną przez generała majora Markusa Braibanta (...) oraz III Armię, dowodzoną przez generała lejtnanta Rhetza de Mellis-Stoke. W skład IV Armii Konnej, liczącej dwadzieścia z górą tysięcy żołnierza, wchodziły: dywizja "Venendal", dywizja "Magne", dywizja "Frundsberg", II Brygada Vicovarska, VII Brygada Daerlańska oraz brygady "Nauzicaa" i "Vrihedd". W skład III Armii wchodziły: dywizja "Alba", dywizja "Deithwen" oraz (...) Dywizja "Ard Feainn"

Pani Jeziora

- Atak rozpoczniemy - powiedział Coehoorn - gdy tylko wrócą patrole. Niepokoją mnie te wzgórza na północy, panowie oficerowie. Nim uderzymy, muszę wiedzieć, co tam jest za tymi wzgórzami.

Pani Jeziora

- Nikogo - ocenił Flaut. - Ni żywego ducha. Wracamy. Jesteśmy już trochę za daleko.
Wachmistrz spojrzał na niego z ukosa. Daleko? Ujechaliśmy ledwo milę. Wlokąc się zresztą niby kulawe żółwie.
- Wartałoby - powiedział - zajrzeć jeszcze za tamto wzgórze, panie lejtnant. Stamtąd, widzi mi się, lepszy będzie prospekt. Daleko, na obie doliny. Jeśli kto tamtędy ciągnie, nie możem go nie dostrzec. Jak więc? Skoczymy, panie? To wszystkiego parę staj.

Pani Jeziora

- Można powiedzieć, panie rotmistrzu, że Nordlingów tego dnia uratował cud. Lub zbieg okoliczności, którego nikt nie był w stanie przewidzieć... Co prawda Restif de Montholon pisze w swej książce, że marszałek Coehoorn popełnił błąd w ocenie sił i zamiarów przeciwnika. Że zbyt duże podjął ryzyko, rozdzielając Grupę Armii "Środek" i ruszając kawaleryjskim zagonem. Że hazardownie przyjął bitwę, nie mając przynajmniej trzykrotnej przewagi. I że zaniedbał rozpoznanie, nie wykrył idącej z odsieczą armii redańskiej.
- Kadecie Puttkammer! Wątpliwej jakości "dzieła" pana de Montholona nie ma w programie tej szkoły! A Jego Cesarska Mość nader krytycznie raczył się o tej książce wyrazić! Kadet zechce więc nie cytować jej tutaj. Zaiste, dziwi mnie to. Do tej pory odpowiedzi bardzo dobre, wręcz celujące, a nagle zaczyna nam tu kadet prawić i cudach i zbiegach okoliczności, na koniec zaś pozwala sobie na krytykowanie umiejętności dowódczych Menno Coehoorna, jednego z większych wodzów, jakich wydało Cesarstwo. Kadet Puttkammer i cała reszta panów kadetów, jeśli poważnie myśli o zdaniu egzaminu cenzusowego, zechce posłuchać i zapamiętać: pod Brenną zadziałały nie żadne cuda ani przypadki, lecz spisek! Wrogie dywersyjne siły, elementy wywrotowe, podli wichrzyciele, kosmopolici, bankruci polityczni, zdrajcy i sprzedawczycy! Wrzód, który później wypalono białym żelazem. Nim jednak do tego doszło, ci podli zdrajcy własnego narodu motali swe pajęcze sieci i pletli sidła knowań! Oni to omotali i zdradzili wówczas marszałka Coehoorna, oszukali go i wprowadzili w błąd! To oni, łotry bez czci i wiaty, zwykłe...

Pani Jeziora

- Skurwysyny - powtórzył Menno Coehoorn, nie odrywając lunety od oka. - Zwykłe skurwysyny. Ale ja was odnajdę, poczekajcie, ja was nauczę, co to znaczy rekonesans. De Wyngalt! Osobiście odszukasz oficera, który był na patrolu za wzgórzami na północy. Wszystkich, cały patrol, każesz powiesić.

Pani Jeziora

Na niczym spełzł koncept marszałka Coehoorna, jego flankowy zagon zatrzymała bohaterska wyzimska piechota pod wojewodą Broniborem, krwawo swe bohaterstwo okupując. A w czasie, gdy Wyzimczycy opór dawali, na skrzydle lewym poszedł Nilfgaard w rozsypkę - jedni pierzchać jęli, inni kupić się i kupach bronić, zewsząd otoczeni. To samo wnet stało się na skrzydle prawym, gdzie zawziętość krasnoludów i kondotierów w końcu nad impetem Nilfgaardu przemogła. Na całym froncie jeden wielki krzyk triumfu się podniósł, a w serca królewskich rycerzy wstąpił nowy duch. A w Nilfgaardczykach duch upadł, ręce im pomdlały, a nasi łuszczyć ich zaczęli jak groch, aż echo szło.
I pojął marszałek polny Menno Coehoorn, że batalia przegrana, zobaczył, jak giną i w rozsypkę idą wokół niego brygady.
I przybieżali natenczas ku niemu oficerowie a rycerze konia podając świeżego, wołając, by uchodził, by ratował życie. Ale nieustraszone biło serce w piersi nilfgaardzkiego marszałka. "Nie godzi się", zawołał, odpychając wyciągane ku niemu wodze. 'Nie godzi się, bym miał jak tchórz umykać z pola, na którym pod moją komendą tylu dobrych mężów padło za cesarza'. I dodał mężny Menno Coehoorn...
- Nie ma już którędy spierdalać - dodał spokojnie i trzeźwo Menno Coehoorn, rozglądając się po polu. - Opasali nas ze wszech stron.

Pani Jeziora

- Chłopaki, walić w skurwysyna! Za Caleba Strattona!
- Za Caleba Strattona!
Szczęknęły cięciwy. Jeden bełt ugodził Coehoorna prosto w pierś, drugi w biodro, trzeci w obojczyk. Marszałek polny cesarstwa Nilfgaardu przewrócił się w tył, w rzadką breję, rdest i moczarka ustąpiły pod jego ciężarem. Kim, u ciężkiej cholery mógł być ten Caleb Stratton, zdążył pomyśleć, w życiu nie słyszałem o żadnym Calebie... Mętna, gęsta, błotnistokrwawa woda rzeczki Chotli zamknęła się nad jego głową i wdarła do płuc.

Pani Jeziora

Ciekawostki

Andrzej Sapkowski zapożyczył imię i nazwisko Menno Coehoorna od holenderskiego inżyniera wojskowego. Więcej informacji na pl.wikipedia.org/wiki/Menno_van_Coehoorn.

Advertisement