Irytuje mnie to że nikt praktycznie w W3 nie wybiera yen a to prawdziwa miłość geralta a nie jakaś suka triss ?Jak wy wybraliście
Irytuje mnie to że nikt praktycznie w W3 nie wybiera yen a to prawdziwa miłość geralta a nie jakaś suka triss ?Jak wy wybraliście
Zarówno saga, jak i gra były swietne. Można było się w obu tych różnych, ale spiętych Geraltem światem się zakochać. I problem myslę w dużej mierze w tym że mamy fanów sagi, fanów gry i tych co doświadczyli i tego i tego. Ważne jest też pierwsze wrażenie. Jeżeli ktoś grał tylk ow grę nie dziwię sięże kibicował Tris b oto w końcu aż do 3 części na jedyna. Czytający sagę i twórcy 3 części wiedzieli jednka że Yen to mimo swojego charakteru (który tak po prawdzie czyni z nią prawdziwą kobietę) Milość o której kazdy marzy, taka na zawsze i mimo wszystko, mimo wad, mimo zdrad, mimo tego że mam cię często dość, ale po jakimś czasie jednka za Tobą teksknie i pragne i nie moge bez Ciebie żyć. Ci co nie czytali sagi zachęcam do poczytania bo to naprawdę świetny kawałlektury. Wbrew pozorom to niezły kawał romansidła momentami. Nie czytam Harlehuinów, ale ten miłosny wątek dla mnie był super. Dlatego to też Yen jest jedna i jedyna. Oczywiście można kochać i mimo wszystko się rozstać i nie być ze sobą. Czasami trzeba kogoś zostawić właśnie z Milosci, bo ten ktoś akurat tej Milosci dla nas nie ma. Ale Yen i Geralt. I tu jest wybór gracza i wybór Geralta. Geralt wybrałby Yen mimo sympati mojej dla Tris. I tak najbardziej żal mi Oczko, któa wprawdzie moim zdaniem zakochała się i potem pewnie jej przeszło jeśli była normalna, ale jeśli by to była właśnie ta jedyna. Piekna, bardzo wrażliwa i taka normalna i pragnaca bardzo szczescia tego jedynego. Ahhhh... wychodzi ze mnie romantyk. Widzicie, WIedzmin to jednka romansidło. To mnie w nim ponieka urzekło razem z tym co musi być z tym romansem powiązane a mianowicie głeboka charakterystyka prychologiczna Gerlta jakiej nie widziałem w żadnej powieści (chociaż nie czytam za wiele). Siąkniemy jego wrażliwość, lęki, miłości, cierpienie. Spotkanie z matką czytałem kilka razy chłonąc każde słowo między nimi, niedosyt pozostał wielki. Gerlat to wspaniale zarysowana postać. BArdzo go lubie bo w sobie coś co powinno być wrozem dla każdego mężczyzny a mianowicie pragmatyzm a jednocześnie wielką wrażliwość i mimo wszystko wielkie dobe serce.. Nie obędzie się oczywiście bez wad, ale kto ich nie ma :) Przełamcie sięwy nieczytający i grający tylko w gry. Będać fanem Wiedżmina trzeba znać książki - bo po prostu nie warto ich nie znać
Przeczytałam wszystkie książki i mam za sobą Wiedźmina 3: Dziki Gon. Z punktu widzenia kobiety Triss w książce jest poprostu niedojrzała uczuciowo. Coś ciągnie ją w stronę Geralta, i w sumie trudno to wyjaśnić ale Merigold chce za wszelką cenę odbić Wiedźmina Yennefer. Ja za każdym razem wybieram wątki miłosne z Yenną. Oprócz wielu pięknie opisanych momentów w książce (np. święto Belleteyn <3) Jest chyba najważniejsze wydarzenie pod koniec książki (*SPOILER*) "Pani Jeziora", gdy Emhyr var Emreis przybywa do zamku Stygga, zastaje tam Ciri, Geralta i Yennnefer, po rozmowie cesarza z Geraltem, w której ten delikatnie i taktownie każe podciąć sobie żyły Geraltowi by ten nie wyjawił tajemnicy Ciri (*HUGE SPOILER*), że Emhyr jest jej ojcem - Duny'm. Yenna, która tej tajemnicy nie znała zgodziła się popełnić samobójstwo wraz z Geraltem. To moim zdaniem jest prawdziwa miłość (wzmocniona przez przeznaczenie). Nie będę obrażała Merigold bo to się mija z celem. W sumie ucieszyłam się gdy ruda z wzajemnością zakochała się w Eskelu.
A gdzie hejt na Essi (ona w końcu też w Geralcie się bujała, osobiście nic do niej nie mam) albo na Fringillę? Trochę zaczynam się bać, że pewne osoby niedługo zaczną hejtować każdą pannę, którą Geralt miał w łóżku...
Sądzę, że żal do Triss wynika z tego, że Triss była najlepszą przyjaciółką Yennefer. Essie z Yen nie łączyła żadna relacja. BA! One się nawet chyba nie znały. Fringilla to bardziej złożony temat, bo z jednej strony zainteresowała się Geraltem widząc, że Yennefer nie jest on obojętny, ale z drugiej strony była to kobieta, która została podstawiona przez Lożę, aby opóźnić Geraltowi dotarcie do Ciri.
Żadna z nich nie była przyjaciółką Yennefer. Podobnie jak Shani. Triss uchodziła za najlepszą przyjaciółkę Yennefer. Sama w "Krwi Elfów" wspomina, że przyjaźń z Yennefer jest dla niej ważniejsza od Geralta, po czym "oddaje duszę Loży", a następnie, gdy Geralt wraca z Krainy Jabłoni zataja przed nim fakt o istnieniu Yennefer, Ciri. Nie zostało pokazane, aby na własną rękę próbowała chociaż dowiedzieć się, co się stało z przyjaciółką. Do tego nie powiedziała nigdy Geraltowi całej prawdy o charakterze Loży (nawet gdy ją ratujemy, nie mówi, że w przeszłości Loża chciała wykorzystać Ciri jako marionetkę, co następnie zrobiła z Saskią). Prawdę o Loży mogła powiedzieć Geraltowi tylko Triss. Nikt inny. Myślę, że dlatego Triss wbudza emocje większe, niż Essie, czy Fringilla.
Co do mnie. Prywatnie. U mnie jest tak, że lubię KSIĄŻKOWĄ Triss, a na nerwy działa mi Triss w grach. Nie kibicowałam związkowi Triss i Geralta. Zawsze kibicowałam Yennefer i Geraltowi, ale Triss życzyłam bardzo dobrze. Ona w książkach miała jednak charakter. Popełniała błędy, ale która z postaci w książce nie popełniła błędu? Każda.
Dużo ludzi cytuje na niekorzyść Triss rozmowę jej, Fillipy i Yennefer przez megaskop, kiedy odmówiła Yen pomocy. Mam na ten temat inne zdanie.
Z punktu widzenia Fillipy Yennefer była zdrajcą. Poznała struktury Loży, jej cele, po czym uciekła. Okej, chciała ratować przybraną córkę. Ale co to Fillipę obchodziło? Owszem, do większość organizacji można się zapisać i swobodnie wystąpić, ale Loża działała bardziej na zasadzie "mafii" (może to za mocne określenie). Ale było się z Lożą, albo przeciwko niej. Nie było "neutralności". To się tyczyło wszystkich (Triss i Yennefer również). Triss wtedy też nie miała wielkiego pola manewru. Nie mogła się jawnie sprzeciwić Fillipie, czy otwarcie wystąpić z Loży, boFillipa nie dałaby jej spokoju. Triss za dużo wiedziała, za dużo słyszała i za dużo widziała, żeby mogła sobie spokojnie odejść. Pewnie Triss skończyłaby jako ofiara jakiegoś "nieszczęśliwego wypadku". Bardziej denerwująca jest bierność Triss. Mogła spróbować potajemnie skontaktować się z Geraltem: oczyścić Yennefer, powiedzieć o roli Fringilii. Na pewno gdyby chciała i pomyślała trochę znalazła by sposób.
Według mnie (przeczytałem wszystkie książki) Triss jest dużo ciekawszą i głębszą postacią, a Yennefer nigdy jakoś nie lubiłem, bo wydawało mi się, że jej miejsce powinna zająć właśnie Triss i jej nie potrzeba.
Przeczytałam połowę komentarzy.
Nie rozumiem ludzi, którzy wybierają Triss. Zwłaszcza, jeśli tacy ludzie przeczytali Sagę. Dlaczego? Ano dlatego, że Triss wykorzystywała Geralta w Sadze. Ale! To nie wszystko. Triss wykorzystywała go również w grach. Teraz do wszystkich fanów rudej - wy chyba naprawdę nie widzicie tej historii, która jest pokaza w grach. W1? Geralt się budzi, z amnezją. Co robi Triss? Wskakuje mu do łóżka przy pierwszej lepszej okazji. Tak samo jak w ksiązkach. Dalej - kto pomaga więcej Geraltowi w czasie dochodzenia? Nie Triss. Shani. Dzięki niej przeprowadzamy sekcję, ona też opowiada o bitwie pod Brenną, jest z Geraltem szczera. Po walce na bagnach, Geralt budzi się u Triss. "Pewnie go uratowała!" - błąd. Sama ona przyznaje, że badała anomalie i przypadkiem Geralta zobaczyła. Do tego rozmowa na początku aktu III - z kim rozmawiała? Czemu nic nie chciała powiedzieć Geraltowi? Dalej: "Alvin ma moc i musi być ze mną, inaczej się pogniewamy" - nie ma to jak szantaż emocjonalny, po to, aby byłe członikinie loży miały dostęp do dziecka z mocą starszej krwi. Triss uratowała Geralta przed Addą? A zwróciliście uwagę na tekst "pocałuj mnie, wasza wysokość"? Triss nie ratowała go wcześniej. Ale jak ktoś tyka jej zabawki? "Niedoczekanie Twoje" i bum, Geralt teleportowany. Ktoś powie, że zazdrość? Ano, owszem. Zazdrość o zabawkę, jaką Geralt był dla Triss. Kolejna rzecz? Najbardziej oczywista oznaka tego, że Triss bawi się Geraltem? Fakt, że była Czarodziejka, fakt, że miała kontakty z członkiniami Loży i innymi magami.. a jakoś nie było jej śpieszno, żeby pomóc Geraltowi odzyskac pamięć. Jak Geralt w W1 wyznaje jej miłosć - "A więc zapomniałeś o niej.." - cieszenie się, że zapomniał o prawdziwej miłości. Redzi bardzo chcieli zrobić z Triss partię dla Gerlata, ale ona się po prostu nie nadaje. W W2? Triss w sumie wtedy nic nie robi. Znika na większość gry i całe szczęście. A W3? "Byłam wielką czarodziejką, a teraz łapie szczury" - serio? Widać czego tutaj Triss brakuje najbardziej. Widać, że władza była dla niej od początku najważniejsza. Redzi zaczarowali jej postacią ludzi płytkich, lubiących iść na łatwiznę i lubiących, by ich wykorzystywano i nimi się bawiono. Bo Loża, bo królowie, bo wielka moc..
Co zaś do Yenn - kobieta ideał. Jest w stuprocentach heteroseksulaną kobietą, która z chęcią spędziłaby z Yenną resztę życia. Zarówno z tą z gry, jak i z tą z książki.
Moim zdaniem Yennefer bardzo daleko do ideału. W książkach jestem zwolenniczką Triss. Inaczej, kibicowałam miłości Yennefer i Geralta, ale lubiłam Triss i życzyłam jej wszystkiego dobrego. No cóż, była stosunkowo młoda, pełna ideałów, ambicji. Chciała zaistnieć w świecie czarodziejów. Powiedziałabym, że jeszcze nie znała za bardzo życia. W Rivii się przełamała, pokazała charakter. Dlatego gry mnie dobiły, bo cofnęły Triss do okresu sprzed Rivii. Sądzę, że książkowa Triss dałaby sobie z Geraltem i Lożą spokój i zaczęłaby nowe, samodzielne życie. Triss z gry powraca do Loży, nadal tylko patrzy, jak wskoczyć Geraltowi do łóżka, mimo że doskonale znała jego historię z Yen i ich wspólną przeszłość.
Shani nie obwiniam o nic. Ona nie ani Triss, ani Yennefer, może nawet nie miała o nich pojęcia. Nie pamiętam. Nie była emocjonalnie związana z żadną z tych osób. Mimo to podchodziła do związku z Geraltem moim zdaniem rozsądniej niż Triss.
Nie rozumiem natomiast sensu wykłócania się: Triss vs. Yennefer. W książkach sprawa jest prosta i zamknięta. Dopóki Andrzej Sapkowskie nie wprowadzi zmian, w co wątpię, gdyby chciał "zrównać" Triss z Yennefer mógł to zrobić w "Sezonie Burz", a rozszerzył wątek, wspominanej tylko we wcześniejszych tomach, Koral. A gra to gra. W niej każdy może poprowadzić fabułę jak chce i ile razy chce, więc wojny Triss vs. Yennefer w temacie gier są dla mnie bez sensu.
Irytują mnie argumenty typu: "Ona go wykorzystywała". Akurat w tym wypadku śmiało można stwierdzić, że obie wykorzystywały Geralta. Niekoniecznie świadomie. AS stworzył niesamowite dzieło. Powinniśmy go podziwiać a nie dodatkowo się kłócić o to, która bohaterka jest lepsza. To dobrze, że w grze dali opcję wyboru. O gustach się nie dyskutuje, tak samo myślenie tokiem "Co zrobiłby Geralt" nie jest dobre. Przecież to nasza rozgrywka, własna decyzja i droga, którą podążamy. Uważam, że gdyby nie opcja wyboru, wiele osób nie lubiło by W3. Nie każdy darzy sympatią Yennefer. Ma trudny charakter, jest su*kowata i w ogóle. Natomiast Triss? Dla wielu jest przy niej jak zwykły anioł. W Wiedźmina grają też dużo młodsze osoby, które jeszcze nie do końca rozumieją ten świat i Geralta. Głównie dla nich (ale też dla innych, nie że kogoś obrażam) wybór Triss staje się rzeczywisty. Osobiście stwierdzam, że zołzy po prostu są ciekawsze, dlatego stoję po stronie Yen. Czytałam całą sagę. Głęboko popieram miłość Geralta i Yennefer. Według mnie Triss po prostu bardziej pasuje do Eskela, który nie zrani jej delikatnego charakteru tak, jak niejednokrotnie robił to Geralt. A obie bohaterki darzę niezmierną sympatią. Dziękuję za uwagę i serdecznie pozdrawiam :3
Szczerze mówiąc, po prostu nie trawie Yen. Nawet jeśli w krytycznych komentarz pomagała Geraltowi, to nie było jej przez cały inny czas, w przeciwieństwie do Tris. Tris kochała go w normalny i zdrowy sposób, nie przeczę temu że Yen go kochała, ale sposób w jaki się w stosunku do niego zachowywała nie był miłością w rozumieniu ogółu. Nawet jeśli ona go kochała, nie potrafiła prawidłowo tego okazywać, była zimna i na pierwszym miejscu było zawsze jej dobro. Mimo to, wybierając między nimi dwoma nie mogłam kierować się swoimi odczuciami, od początku bardzo wczuwałam się w położenie Geralta. Możliwe że gdybym przeszła samą grę, sytuacja nie byłaby dla mnie tak jasna, i gdyby przyszedł ostateczny wybór wybrałabym Tris, właściwie to zrobiłabym to na pewno. Jednak po przeczytaniu całej sagi Sapkowskiego, oczywistym było dla mnie że Geralt kochał Yen. Każdą kobietę z którą był porównywał do niej, i to z nią z pewnością chciałby być. Dlatego kiedy pojawił się wybór, Yen czy Merigold, musiałam po prostu wybrać Yen, chociaż uważam, że ze strony wiedźmina to nie był najlepszy ruch, jednak miłość nie wybiera.